ROZMOWY PRZED KRYNICA FORUM 2023

Magdalena Milert, urbanistka: Potrzebujemy deglomeracji, czyli odciążania największych miast


„Musimy szybko przewartościować nasze wyobrażenia i zachowania, żeby dać szansę na stworzenie w miastach przestrzeni do życia” – uważa Magdalena Milert, architektka, urbanistka, ekspertka Klubu Jagiellońskiego, która weźmie udział w Krynica Forum 2023.

 
Upały nie do zniesienia, a potem równie uciążliwe ulewy i lokalne podtopienia – tak wygląda latem wiele osiedli w polskich miastach. Sami sobie zgotowaliśmy ten los?

Tak, ale nie do końca świadomie. Nikt przecież nie chce tworzyć możliwie najgorszej przestrzeni publicznej, z której nie da się korzystać. Ona jest efektem przepisów, kultury, przyzwyczajeń i braku szybkiej adaptacji. Przepisy, w których osadzona jest formuła przetargu, nakazują stosowanie materiałów tanich, trwałych i polskich. Nic nie pobije tu kostki i kamienia. Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego nie uwzględniają wystarczającej ilości terenów zieleni. Konserwatorzy niechętnie zgadzają się na nasadzenia drzew, argumentując to wymogiem ochrony elewacji. Skwery z drzewami kojarzą się z koniecznością grabienia liści, a powidoki poprzedniej epoki sprawiają, że wolimy „uporządkować teren”, czyli wybrukować, żeby nie było na nim chociażby trawy. Musimy więc szybko przewartościować nasze wyobrażenia i zachowania, żeby dać szansę na stworzenie w miastach przestrzeni do życia.

Co poza anomaliami pogodowymi w wyspach ciepła doskwiera Polkom i Polakom w miastach?

Duże polskie miasta to większe zatłoczenie, w tym zakorkowanie. Wynika z tego zarówno zanieczyszczenie powietrza, jak i stres. Im większe miasto, tym szybsze tempo życia. Dobrze widać to na przykładzie Warszawy, która dyktuje ten rytm i która zdaje się nie tylko gwarantować „sukces” mierzony stanowiskiem w szklanym biurowcu, ale także wypalać zawodowo czy psychicznie i z której ucieka się – najlepiej na wieś. Duże miasto to także wysokie koszty życia, często nie do uniesienia, zwłaszcza jeśli ktoś bez kapitału początkowego próbuje zapewnić sobie mieszkanie. Prowadzi to do przeludnienia: mamy nadmierną liczbę osób w mieszkaniu według standardów WHO. Równocześnie postępuje suburbanizacja, czyli zamieszkiwanie na terenach podmiejskich w poszukiwaniu dostępnego cenowo mieszkania o potrzebnym do życia metrażu.

Jesteśmy w stanie zahamować rozlewanie się miasta?

Trzeba pamiętać, że rozlewanie się Wrocławia jest zupełnie innym zjawiskiem niż rozlewanie się Sanoka czy Niepołomic. Wszystko dookoła nas jest zaprojektowane, także przepisy, a rozlewanie się miast jest działaniem w całości z udziałem człowieka i nie dzieje się w próżni. Podstawą jest tu dokładna analiza przyczyn, a następnie konkretne, wielopoziomowe działania, które musimy wdrożyć.

Czy ucieczka z centrum miasta na przedmieścia to dobre rozwiązanie?

Jeśli uciekamy z miasta, to najprawdopodobniej nie na przedmieścia, a na wieś lub do małego miasteczka. Jeśli wybieramy przedmieścia, to prawdopodobnie jest to wypadkowa poszukiwania dostępnego cenowo metrażu, być może spełnienie też „polskiego snu” o posiadaniu domu. Decyzja taka wiąże się jednak z pewnymi konsekwencjami – przedmieścia nie są miastem, mają zupełnie inny charakter.

Jakie są ich pozytywne, a jakie negatywne strony z punktu widzenia ludzi w różnym wieku – od dzieci po seniorów?

O ile jesteśmy sprawną osobą z prawem jazdy, która pracuje z domu, to może być to dobre rozwiązanie. Musimy jednak liczyć się z tym, że nastolatkowie będą tu wykluczeni komunikacyjnie, często i społecznie, uzależniając się od kursowania autobusu, opcjonalnie – podwózki rodziców. W okolicy nie znajdziemy też przestrzeni dedykowanych, na przykład placu zabaw, na który można się wybrać z dzieckiem. Dom to także zobowiązanie finansowe i czasowe, zwłaszcza w perspektywie dekad: trzeba odmalowywać elewacje, remontować dach, o ogrodzie nie wspominając. Wizja kawki na tarasie wśród kwiatów w słoneczną niedzielę jest piękna, ale ktoś, kto nigdy nie czyścił tarasu lub nie miał chociażby najmniejszej grządki, będzie w szoku, ile potrzeba na to energii. A nie młodniejemy.

Jakie są grzechy główne polskich samorządów w obszarze gospodarki przestrzennej?

Silosowość, kadencyjność, krótkowzroczność. Myślimy „tu i teraz”, opcjonalnie zyskiem z podatku od nieruchomości, a nie perspektywicznie, urbanistycznie i planowo.

Jak możemy zahamować niekorzystne trendy, a wzmocnić te korzystne? Na ile niezbędna jest tu aktywna polityka samorządów, a na ile może takie działania stymulować lub wspomóc państwo?

Polityka samorządów ma tu wiele do czynienia. To od nich zależne jest wprowadzenie odpowiednich planów zagospodarowania przestrzennego, które precyzyjnie określą granice rozwoju miast, będą koncentrować się na zagospodarowaniu terenów już zurbanizowanych i unikać rozprzestrzeniania się zabudowy. Konieczne jest wprowadzenie ochrony terenów zieleni, zwłaszcza istniejących ekosystemów, w tym drzew. Potrzebujemy także polityki ogólnopolskiej, w tym deglomeracji, czyli odciążania największych miast.

Są jakieś warte promowania przykłady udanych inicjatyw polskich samorządów poprawiających jakość życia w miastach?

Przed wyborami mamy aż nadto inicjatyw… Najbardziej cieszą nowe ścieżki rowerowe i stojaki dla rowerów. Dzięki temu zmniejsza się ruch uliczny, poprawia jakość powietrza, a mieszkańcy mają lepszy dostęp do rekreacyjnych tras. Na drugim miejscu stawiałabym modernizacje energooszczędne, czyli wszystkie ocieplenia budynków, ale także przechodzenie na OZE. Trzecie miejsce to polityka segregacji odpadów.


Magdalena Milert, architektka, urbanistka, ekspertka Klubu Jagiellońskiego, podczas Krynica Forum 2023 zabierze głos w debacie o miastach przyszłości.

Zapisz się do newslettera