ROZMOWY PRZED KRYNICA FORUM 2023

Joanna Sadzik, prezes Stowarzyszenia Wiosna, o pomocy Ukrainie: Na początku był spontaniczny zryw, teraz działania są bardziej uporządkowane


„Tytaniczna praca, najpierw w latach pandemii, a potem na rzecz uchodźców, sprawiła, że wielu wolontariuszy zwyczajnie potrzebuje odpoczynku. Wciąż jednak jest mnóstwo miejsc, gdzie wolontariusze są potrzebni. Dobrze byłoby, gdyby osoby, które się do tej pory się nie angażowały, lub angażowały się trochę mniej, przejęły pałeczkę od tych, którzy potrzebują odetchnąć” – zauważa Joanna Sadzik, prezes Stowarzyszenia WIOSNA.

 
Mamy za sobą unikatowe doświadczenie wsparcia niesionego Ukraińcom. Czym można wytłumaczyć masową pomoc, jakiej na początku wojny udzielali Ukraińcom Polacy?

Widzieliśmy bombardowane ulice, które wyglądają tak, jak ulice Krakowa, Wrocławia czy Warszawy. Poczuliśmy, że działania wojenne toczą się bardzo blisko. Bardziej namacalnie odczuliśmy zagrożenie ze strony Rosji, mieliśmy realne obawy, że za moment ten problem może dotyczyć również nas. Stąd poczucie wspólnoty. Poza tym my, Polacy, lubimy wielkie zrywy. Lubimy czuć się sprawczy. Chcemy brać sprawy we własne ręce i mieć poczucie wpływu. Każda pomoc, którą wtedy oferowaliśmy, miała realny wpływ na życie konkretnych ludzi. Od razu widzieliśmy efekt naszych działań. Mogliśmy namacalnie poczuć, że robimy coś dobrego.

Jak duża część społeczeństwa zaangażowała się w pomoc?

Ponad 50 procent. Mówiło się, że prawie wszyscy, ale tak nie było. Natomiast ponad połowa z nas realnie coś robiła. To i tak bardzo dużo, bo w normalnych czasach zaledwie 9-10 proc. społeczeństwa angażuje się w jakiekolwiek działania związane z wolontariatem. Było to więc ogromne poruszenie.

Minęło półtora roku. Jak zmieniła się w tym czasie pomoc Ukrainie?

Osoby, które działały długofalowo w organizacjach takich, jak WIOSNA, nadal pomagają. Pomagamy dzieciom, wspieramy rodziny w procesie adaptacji w Polsce, staramy się dbać szczególnie o tych, którzy ze względu na wiek czy chorobę nie są w stanie pójść do pracy. Niesiemy też pomoc Ukraińcom, którzy przyjeżdżają do Polski na leczenie. Wciąż działa w naszym kraju wiele organizacji wspierających Ukraińców, biznes jest ciągle otwarty na pomoc. Odbywają się, choć w mniejszym stopniu, zbiórki. Wysyłamy żywność, pomoc humanitarną do tych rejonów, gdzie ona jest potrzebna. Pomoc zmieniła się na bardziej systemową. Na początku był spontaniczny zryw, teraz działania są bardziej uporządkowane.

Czy wciąż są wolontariusze gotowi nieść pomoc? A może zaczyna brakować rąk do pracy?

Wolontariuszy jest mniej, zainteresowanie wolontariatem spadło. Nie działamy już w tak ogromnych emocjach jak na początku. Trzeba jednak pamiętać, że mamy do czynienia z nietypowymi sytuacjami. Najpierw doświadczyliśmy dwóch lat pandemii, później wybuchła wojna w Ukrainie. To były trudne przejścia, trudny czas. Aktywiści są zmęczeni, bo nieśli pomoc również w trakcie pandemii. Zeszłoroczny wysiłek wiązał się z kolejnym ogromnym poświęceniem. Od długiego czasu żyjemy w niepewności, a niepewność męczy psychicznie. Wiele osób się wypaliło i zwyczajnie potrzebuje odpoczynku. Wciąż jednak jest mnóstwo miejsc, gdzie wolontariusze są potrzebni. Dobrze byłoby, gdyby osoby, które się do tej pory się nie angażowały, lub angażowały się trochę mniej, przejęły pałeczkę od tych, którzy potrzebują odetchnąć.

Różnica między tym, co było półtora roku, a tym, co teraz, polega też na tym, że obecnie częściej pojawiają się głosy osób niechętnych wobec Ukraińców.

Tak, na szczęście nie są one aż tak liczne, nie ma eskalacji zachowań antyukraińskich na dużą skalę. Mimo wszystko jakoś się integrujemy. To w dużej mierze zasługa osób z Ukrainy. Ci ludzie odnaleźli się w Polsce. W przeważającej mierze przyjechały do nas kobiety z dziećmi. Ciężko pracują, posyłają dzieci do szkół, uczą się języka. A przecież ich sytuacja nie jest łatwa. Znalazły się w nowym środowisku, duża część z nich zostawiła na Ukrainie rodzinę, mężów, braci.

To zeszłoroczne doświadczenie nauczyło nas mechanizmów działania, organizowania się, skuteczności w pozyskiwaniu środków, niesienia systemowej pomocy?

Organizacje pozarządowe, które zajęły się pomocą Ukrainie, na pewno nauczyły się pozyskiwać środki i współpracować z biznesem. W tej sytuacji musiały nabyć nowe kompetencje. Grupy pomocowe w mediach społecznościowych nadal działają, odbywa się tam wymiana rzeczy, informacji, wiedzy. Jeśli natomiast chodzi o sposób organizowania się i pomocy systemowej, nie jestem przekonana, czy wszyscy przyswoili tę naukę. Mam jednak nadzieję, że nie będziemy mieli okazji sprawdzać tego w kolejnych latach, że nie będzie kolejnego covidu, eskalacji wojny, konfliktu w kraju ościennym czy u nas.


Joanna Sadzik, prezes Stowarzyszenia Wiosna, będzie gościem jednej z debat Krynica Forum 2023 poświęconych wspieraniu Ukrainy.

Zapisz się do newslettera